Nogi same mnie zaniosły po raz drugi do Rossmanna. Ja wcale nie chciałam :) Moje oczy śledziły co by to jeszcze wypatrzyć, a ręce pakowały do koszyczka. Mój mózg i silna wola nie doszły do głosu, zostały uciszone. Także przyszłam się wyżalić :P
Ludziów jak mrówków :) Najlepsze były dzieciaki pewnej Pani ( bardzo zajętej przy kosmetykach ), które nie zważając na nic otwierały co popadnie. Najmłodszemu bardzo zasmakowało mydełko. Ładnie pachnący batonik, tylko coś sie za bardzo pieni. Pani w rezultacie nie kupiła nic co chciała, a zakupić musiała paletkę cieni Wibo, w połowie wypaćkany podkład bodajże z Rimmela ( nie jestem pewna ) i mydełko nagryzione ( nie przez ząb czasu :P )
A do mojego koszyczka wpadły następujące rzeczy
I po kolei
z lampą bez lampy
Lovely Gloss Like Gel nr 402. Kolejny z serii lakier, który stanie się moim ulubieńcem. Ma piękne różnokolorowe drobinki, które na paznokciach mienią się niesamowicie. Niestety ciężko jest je uchwycić na zdjęciu. Postaram się zrobić któregoś dnia dobre zdjęcia tego lakieru i w recenzji umieszczę :)
z lampą bez lampy
Wibo Wow Glamour Sand nr 2. Piękna fuksja z różowymi i zielonymi drobinkami. Jedyny z tej serii, który tak naprawdę mnie zauroczył w sklepie :)
L'Oreal Shine Caresse nr 400 EVE. Jest to raczej lip tint, a niżeli lakier do ust. Kolor na ustach pół-transparentny, ale można go stopniować. Zakochana jestem na maxa w nim. Chętnie przygarnę jeszcze jeden kolor. Tylko sama nie wiem na który się zdecydować :(
Rimmel Pomadka nr 070 Airy Fairy. Osławiona w blogosferze pomadka. Chyba wszystkie blogerki o niej słyszały, a większość ma ją w swoich zbiorach kosmetycznych. Kolor to taki przybrudzony róż. Bardzo uniwersalny, nadający się chyba dla każdego :)
Bourjois Mascara Twist Up The Volume.
Posłużę się tutaj opisem producenta:
Wraz z pojawieniem się na rynku maskary
Twist Up The Volume Bourjois wprowadza szczoteczkę, której jeszcze nie
było. Innowacyjny mechanizm pozwala malować w dwóch pozycjach, dzięki
którym osiągniesz dwa cele – wydłużenie i pogrubienie.
Twist 1 – wydłużenie rzęsa po rzęsie: szczoteczka równomiernie
rozprowadza produkt po wszystkich rzęsach na całej ich długości. Sieć
separujących włókien zapewnia idealne rozdzielenie.
Twist 2 – ekstremalna objętość: Przekręć końcówkę twist a szczoteczka
skróci się i zagęści, dzięki czemu uda Ci się zbudować super objętość
bez grudek.
Intensywnie czarna formuła maskary gwarantuje maksymalne wydłużenie i
pogrubienie. Gładka konsystencja pozwala na wielokrotne nakładanie
tuszu.
Maskara jest dostępna również w wersji wodoodpornej.
Nieskazitelna do 24 godzin*, nie spływa, nie kruszy się nawet kiedy jest mokro i gorąco.
Ciekawa jestem jak się spisze. Pierwsze testy wypadły pozytywnie. Może znajdę godnego zastępce Clinique High Impact Mascara.
I to już moje wszystkie "małe grzeszki".
Jak Wam się podobają? A Wy skusiłyście się na magiczne -40% ? Co wpadło w wasze łapki?