wtorek, 29 stycznia 2013

Lakierowe cacuszka - pierścionek.

Nie wiem czy słyszeliście już o dziewczynie prowadzącej bloga Pazurkowy pamiętnik
Ja usłyszałam niedawno. Kasia jest posiadaczką przecudownych paznokci. Dodatkowo robi śliczną biżuterię.
Link do jej profilu na facebook'u: http://www.facebook.com/LakieroweCacuszka

Ja zamówiłam sobie u Kasi pierścionek, który się nazywa "Franken nr 5"


 (Zdjęcie zapożyczone z facebook'a)


Wczoraj odebrałam przesyłkę a w niej:


Pierścionek w rzeczywistości jest 1000 razy ładniejszy. Jestem bardzo z niego zadowolona. Chyba już się nie rozstaniemy :) Tak prześlicznie się mieni.


Zachęcam wszystkich do zajrzenia chociażby do Kasi. Może też się na coś skusicie. Kasia robi nie tylko pierścionki, ale takża kolczyki, zawieszki i wiele, wiele innych. Ceny są bardzo przystępne.

Pozdrawiam



Sensai puder brązujący z 24 karatowym złotem

Muszę się pochwalić. Kilka dni temu na pewnym blogu zobaczyłam to cudeńko wystawione na sprzedaż. Wahałam się czy kupić, czy może sobie odpuścić. Całą noc o tym myślałam. Wyliczałam za i przeciw. Jak sami wiecie sroka ze mnie straszna. O 5 rano się zdecydowałam. Napisałam maila i dziś właśnie cudeńko do mnie doszło. Cena oryginalna to 175 zł, ja upolowałam za 60 zł.


Puder zapakowany w czarny kartonik. Po jego otwarciu naszym oczom ukazuje się piękna puderniczka (ciężko zrobić zdjęcie).


Sam puder wygląda tak:


(Wspomogę się zdjęciem z internetu, ponieważ moje fotki nie oddają piękna tegoż produktu)





Na skórze prezentuje się tak

(kolor dużo mniej intensywny. Dla pokazania efektu puder nałożony kilkukrotnie)


Może jutro wyczaruję jakiś makijaż z użyciem tego cudeńka.

Pozdrawiam







piątek, 25 stycznia 2013

Celia Tropic

Mój najnowszy nabytek lakierowy. Mam go z wymianki. Do pełnego krycia potrzeba 3 warstw. Bardzo fajna lekko lejąca konsystencja, pędzelek chudy, ale dobrze dopasowujący się do paznokcia. 3 warstwy trochę długo schną. Kolor fajny, ale nie jest on dla mnie. Coś mi nie pasuje. Pójdzie do ludzi. 

Celia Tropic nr 12







czwartek, 24 stycznia 2013

Sajjidaa w kuchni - Parówki w cieście drożdzowym

To pierwszy taki post u mnie na blogu Uwielbiam gotować, piec i ogólnie pichcić. Dziś chciałabym się z Wami podzielić. który trafił do mnie od koleżanki (Zosiu dziękuję). Potrawa bardzo prosta i bardzo szybka do zrobienia. Nadaje się jako danie obiadowe lub po prostu ciepła przekąska imprezowa.
Gotowa potrawa wygląda tak:


Będzie Wam potrzebne:

parówki
żółty ser w plasterkach

Na ciasto potrzeba:

5 dag drożdży
2 jajka
szklanka mleka
1 łyżka cukru
szczypta soli
0,5 kg mąki
4 łyżki oliwy

Składniki na ciasto mieszamy i ugniatamy na gładką masę. Ciasto drożdżowe im lepiej wyrobione, tym lepsze.Odstawiamy na jakieś 15 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Następnie ciasto wałkujemy na grubość około 0,5 cm, tniemy w paseczki.  



Parówki obieramy z otoczek, zawijamy w plasterek sera, a następnie w pasek ciasta. 



Układamy na blaszce, na papierze do pieczenia i wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy na środkowym ruszcie ok 10 - 15 minut. Mają się zarumienić. Wyciągamy na ok 5 minut aby lekko ostygły i smacznego. 




Ja dziś robiłam z połowy porcji i wyszło mi 12 paróweczek zawijanych. Grubość ciasta zależy od tego jakie lubimy. Ja na przykład wolę cieńsze ciasto i bardziej rozwałkowuje paseczki. Ciasto jest miękkie, puszyste, na brzegach lekko chrupiące. Oczywiście parówki można zamienić na frankfurterki. Wszystko zależy od Waszej weny. Można użyć różnych dodatków, ja akurat używam żółtego sera. Bardzo ciekawe połączenie jest z plasterkami boczku. 


Pozdrawiam




Rudzielec - tak, ale czy brzydula?

Jak to mówią kobieta zmienną jest. Ja tak mam jeśli chodzi o moje włosy. Raz krótkie, raz długie. Kolorów miałam już chyba wszystkie oprócz zielonego, choć kto wie, może wszystko przede mną. Rozjaśniłam włosy i teraz jestem rudzielec. I powiem Wam szczerze, że chyba w takim kolorze czuję się najlepiej. Madzia moja koleżanka robiła za fryzjerkę ostatnio.  Madziu, bardzo Ci dziękuję i od razu umawiam się na kolejną wizytę u Ciebie.





Przy okazji możecie zobaczyć mój  makijaż., który ostatnio u mnie dosyć często się pojawia. Delikatne oczy, mocniej zaakcentowane usta.


I jak Wam się podoba?



środa, 23 stycznia 2013

Wymiankowe paczuszki + nowy nabytek pędzelkowy

Uwielbiam wymianki. Zresztą chyba każdy lubi wymianki z pozytywnym skutkiem. Wczoraj odebrałam pierwszą paczuszkę wymiankową, dziś drugą. Czekam jeszcze na trzecią. Postanowiłam się pochwalić nimi ( taka już jestem chwalipięta).

Pierwsza z przesyłek dotarła do mnie od Madamegreen . Dziewczyna bardzo sympatyczna. Prowadzi fajnego bloga, na którego proponuje zajrzeć. Po kliknięciu w nick wyświetli się jej blog. 


Bandi Wygładzający peeling ryżowy 
Vatika Olej kokosowy do włosów
Vollare Lakier w kolorze złota 
L'Ambre Pomadka nr 18 w kolorze czerwieni z pomarańczowymi podtonami
Manhattan Matowa pomadka o nr 95M
Celia Tropic nr 12

w gratisie znalazło się:
AnnCo Rzęsy kępki
Fennel Masełko do ciała
Editt Lakier czerwony z pięknym shimmerem
Essence Matujący lakier nawierzchniowy
+
całe mnóstwo próbek.
 

Paczka sprawiła mi wiele frajdy. Nie spodziewałam się tylu wspaniałych rzeczy. Pamiętacie z dzieciństwa jak czuliście się  przy rozpakowywaniu prezentów? Ja wczoraj tak właśnie rozpakowywałam poszczególne pakuneczki. Wszystkie rzeczy były bardzo starannie opakowane, aby nic się nie uszkodziło. Bardzo Ci dziękuję Aniu za wspaniałe rzeczy.


Druga przesyłka dotarła do mnie od Mixoflife (posiadaczki cudownych paznokci).


Bell perfect skin matująco - wygładzająca baza pod makijaż
Elizabeth Arden Eyeshadow Duo with Blusher Compact
Bell perfect skin utrwalająca baza pod cienie do powiek
2 próbeczki.

Wszystko było bardzo starannie zapakowane. Mordka mi się śmiała przy otwieraniu paczuszki. Bardzo Ci dziękuję Moniko za cudowną wymiankę.


Dotarła też do mnie dziś paczuszka z rzeczą, o której już od dłuższego czasu myślałam. O czym mowa? O pędzlu EcoTools do bronzera.


Cudowny, puchaty pędzel. Mięciutkie włosie. Ciekawa jak się będzie spisywał. Już się nie mogę doczekać, aby go przetestować. 




wtorek, 22 stycznia 2013

Czterołapkowy domownik - Izzy

Agusiak747 na swoim blogu zrobiła coś na kształt TAG-u o swoim zwierzaku. Pozwoliłam sobie odgapić od niej. Mam nadzieję, że się nie obrazi :)

1. Kiedy pupil zamieszkał w Twoim domu?

Izzy zamieszkała w naszym domu 12.12.2010 roku. Pojechałam do Poznania z mężem. Mieliśmy jechać na zakupy. Po drodze pojechaliśmy do hodowli ( ja o niczym nie wiedziałam :) ) Zobaczyłam i przepadłam.  Przywiozłam do domu 12-sto tygodniowego kudłatego szkraba. Pierwsze zdjęcie w nowym domku:

Teraz mieszka z nami też synek Izzy - Rufus. Ma 12 tygodni i 4 dni. A Tak wygląda:



2. Skąd wziął się pomysł na takie, a nie inne imię?

Imię wzięło się od bohaterki serialu "Chirurdzy". Poza tym zawsze podobało mi się imię Izabela :)

3. Jak to się stało, że zamieszkał z Tobą?

Długo marzyłam o psie, aczkolwiek nigdy nie marzyłam o yorku. Wcześniej miałam szczura, chomika, fretki. Pies był moim marzeniem, niemożliwym do spełnienia w rodzinnym domu. Dopiero gdy wyjechałam z mężem do Ostrowa marzenia na nowo odżyły. Izzy dostałam od męża na rocznicę ślubu.


4. Jakiej jest rasy?

Izzy to Yorkshire terrier. Niektórzy tę rasę określają jako hałaśliwe, złośliwe szczury. Jednak ja się z tym nie zgadzam. Izzy jest bardzo spokojna i szczeka tylko na komendę "daj głos".

5. Jaka jest jej / jego największa zaleta?

Jest bardzo spokojna i opanowana. Bardzo szybko uczy się nowych komend i sprawia jej to wielką frajdę. I uwielbia się przytulać. Umie mnie pocieszyć gdy jest mi smutno. Kochana psinka.



6. Jaka jest jej / jego największa wada?

Zawsze chce być ze mną. Nie mogę pójść sama do toalety, bo płacze pod drzwiami. Jak wychodzę z domu, to jest spokój i idzie spać, ale jak pójdę do inneggo pokoju i zamknę za sobą drzwi to płacze.

7. Gdyby mógł / mogła przemówić w Święta, jak myślisz, co by powiedział / powiedziała? 
 
"Co jesz dobrego? Podzielisz się? Dobra, to chociaż mnie miziaj. Tutaj jestem! Ej no, głaskaj, co się obijasz?"


8. Co robi w tym momencie?

Śpi wtulona w mój kocyk. A obok niej, jej synek - Rufus.




poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nowości w mojej kosmetyczce

Miałam dziś kilka spraw do załatwienia na mieście. Postanowiłam również uzupełnić brak korektora w mojej kosmetyczce. Długo szukałam czegoś odpowiedniego. Przetestowałam już kilka i zawsze było jakieś ale. Jakiś czas temu miałam okazję przetestować korektor Bourjois healthy mix. Jako, że miałam jeszcze wtedy do wykorzystania inny korektor nie zdecydowałam się na zakup nowego. Ale ostatnio mój korektor dotknął dna i niestety trzeba było szukać następcy. Postanowiłam kupić korektor Bourjois w odcieniu 51. Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym wyszła tylko z korektorem, więc do mojego koszyczka wpadł jeszcze balsam do ust Aloe Vera. Zakupiłam również mój pierwszy lakier Essie. Wybór padł na Sexy Divide. 



Zdjęcie trochę przekłamało kolor. W rzeczywistości jest on pięknym, mieniącym się fioletem. Ciekawa jestem jak się spisze na moich pazurkach. Nie zwracajcie uwagi na małe niedoróbki, moje pazurki są ostatnio w opłakanym stanie.

Jako gratis do zakupów zawędrowały do mnie Clinique - serum do twarzy oraz krem pod oczy.




Zadowolona jestem z zakupów. Niedługo również będę musiała uzupełnić moją szafę w ciuchy. Ubraniowych zakupów nie lubię. Pewnie ze względu na nadmiar mnie tu i ówdzie :)

Pozdrawiam



piątek, 18 stycznia 2013

Aktualizacja zakładek

Zaktualizowałam zakładki z Wymianą i Wish List. Czy ktoś chętny do wymiany? Zajrzyj, może coś Cię zaciekawi. 

Mam m. in. 



Tragedia Fundacji Centaurus

Fundacja Centaurus straciła wszystko co miała. Spalił się stary "dworek", w którym przebywały bezdomne zwierzęta. Niestety 3 psiaki spaliły się - Lusia, Lalunia i Roxy.
W imieniu wszystkich zwierząt i ludzi, którzy stworzyli ten azyl PROSIMY O PILNĄ POMOC!
Opis ZE STRONY fundacji  <KLIK>

"Było koło 20stej. Głośny wybuch na górze, ktoś otworzył drzwi, buchnął ogień na poddaszu, gdzie mieszkała część osób oraz psy. Po zimnym, wilgotnym Pałacu przelał się strumień gorąca. Na nic nie było czasu. Schody zajmowały się lawiną ognia jeden po drugim, pędząc w dół. Wszyscy wybiegli, zaczęła się panika - co rozsądniejsi powstrzymywali pozostałych przed wejściem do środka. Ktoś nagle krzyknął, że przecież psy są na górze... ale ogień buchał z okien czerwonymi obłokami. Nasza Lusia, maleńka Lusia... w pokoju wraz z Lalunią, niczego nieświadome spały pod kołdrą, jak zawsze. Roxy pilnowała pokoju, w którym było biuro i jej ulubione czerwone posłanko z zabawkami. Teraz pewnie leżała pośród gumowych kości, ukochanych sznurków do rozciągania, Pana Misia, którego codziennie obgryzała już niczego nieświadoma. Co chwila ktoś wyrywał się, że może zdąży - ale wejścia do Pałacu już nie było. Całe górne schody zajęły się ogniem. Pałac był drewniany, poddasze i kopuła również - wystarczyła chwila.
Chwila, by zgasić życie.
Chwila, by zrujnować to, na co pracowaliśmy, to co Wy wspieraliście.
Przepraszamy, Lusiu. Przepraszamy, Roxy. Przepraszamy, Laluniu.
Miałyście  jechać do domu tymczasowego. Już nie pojedziecie..."


"I choć nigdy nie poczujemy już mokrego noska naszej ukochanej Lusi, nie spotkamy Lali jak wyjadą ze stołu kolacje, ani nie zobaczymy wesołej Roxy hasającej po schodach. Ale pod opieką pozostało nam ponad 500 koni i setki innych zwierząt, wiele psów i kotów - PROSIMY, DLA NICH!"
Więcej informacji  (jak pomóc) znajdziecie na


  
Post skopiowany od Elizabeth-Harmony za jej zgodą. Udostępniajmy. Im więcej osób dowie się tym większa szansa na pomoc.




wtorek, 8 stycznia 2013

Spacerkowo

Wybrałam się dziś z koleżanką na mały spacer. Wzięłyśmy ze sobą aparaty i ruszyłyśmy w drogę. Może pogoda nie nastraja optymistycznie, ale zdjęcie w zimowej scenerii podobają mi się. Miałyśmy wyruszyć wcześniej, ale się zagadałyśmy, jak zwykle zresztą, więc fotki wieczorowe. Przy okazji będziecie mogli zobaczyć jak wyglądam w okularach. Powiem szczerze, że mnie się naprawdę podobają. Pierwsze od bardzo długiego czasu.

A teraz kolej na fotki.







Pozdrawiam




Okulary

Okulary miałam kiedyś, jeszcze w podstawówce,  do czytania jedynie. Nienawidziłam ich szczerze, ponieważ uważałam,  że źle w nich wyglądam. Niestety od jakiegoś czasu mój wzrok zaczął się pogarszać. Nie było innej metody, jak pójść w końcu do okulisty i cosik wymyślić. Małż mnie zaciągnął, jak kiedyś ujrzał, że jak coś czytam to nosem w książce. Po badaniu wyszło, że jednak okulary są mi konieczne. Wybrałam więc takie, które podobały mi się i dziś je właśnie odebrałam. Jeszcze jestem na etapie przyzwyczajania się,  że mam coś na nosie. Dziwne uczucie, ale przynajmniej widzę wyraźnie. 

Takie dostałam etui na okulary:


Okulary prezentują się tak:


A tak ja wyglądam w okularach. Bez makijażu, więc proszę się nie przerazić, ale jeszcze mnie choroba trzyma w swoich sidłach, więc nie wyglądam zbyt ciekawie. 


czwartek, 3 stycznia 2013

Prezenty, prezenty

Nie pochwaliłam się Wam jeszcze co w tym roku dostałam od Mikołaja. Nadrabiam zaległości. Chyba byłam grzeczna bo Mikołaj w tym roku przyniósł mi



Zapach od dłuższego czasu podobał mi się, więc Mikołaj się postarał. 

A co do prezentów świątecznych to mój małż sprawił mi miłą niekosmetyczną niespodziewankę w postaci telefonu. Zdjęcie trochę źle zrobione, al;e robione na szybko. Co to za telefonik? HTC One S. 





Dodatkowo dzień po Wigilii mieliśmy rocznicę ślubu, więc w grudniu nastąpił mały wysyp prezentowy. Moje rocznicowe prezenty wyglądają tak:




Szkoda, że już po Świętach. Za szybko minęły, zresztą jak zwykle. Sylwestra spędzałam w łóżku z gorączką i katarem. Tylko na fajerwerki do okna wstałam. Tak to bywa, gdy się wybiera na obserwacje astronomiczne bez szalika, czapki i rękawiczek. Ale przynajmniej widoki były nieziemskie. 

Buziaki