poniedziałek, 7 grudnia 2015

My Christmas Wish List - czyli co chętnie znalazłabym pod choinką



Mikołajki już za nami. Do świąt zostało troszkę ponad dwa tygodnie. Prezenty dla rodzinki już przygotowane. Zaczyna się szał we wszystkich marketach. Stres, "czy wszystko mam", "a może coś jeszcze dokupić", "czy czegoś nie zapomniałam"? Tak, każda z nas to zna. Więc dziś chcę się trochę  odstresować i przy okazji pokazać Wam, co w tym roku chętnie znalazłabym pod choinką. Kto wie, może Mikołaj czyta mojego bloga :)


Paleta cieni do powiek Zoeva Naturally Yours. Myślę o niej już jakiś czas i mimo iż mam sporo cieni do powiek, to moje myśli krążą non stop wokół niej. 


(źródło) 

Torba wizażysty Karaja. To już w chwili obecnej must have, ponieważ mój kufer ledwo zipie i lada dzień zakończy swój żywot. Nie mówiąc już, że jest piekielnie niewygodny. 


"Antoine Cierplikowski Król fryzjerów, fryzjer królów". Fryzjerki będą wiedziały o kogo chodzi. To ten Pan, który po raz pierwszy ostrzygł kobietę na krótko, tzn styl na "chłopczycę". 



 
Melissa Classic Heel. Mój butoholizm mnie kiedyś wykończy.Kolejne Melliski o których marzę już od dłuższego czasu.




Kilka kolorków mi się marzy. Są to: 011 Purple Diamond, 082 Luminous Cyclamen, 026 My Love, 070 Pearl Red, 087 Glitter Indigo, 044 Intense Blue.



Pierścionek z kamieniem księżycowym. Cudo o którym marzę od dawien dawna. Coś takiego jak na zdjęciu. Mimo, iż nie lubie dużych pierścionków to ten pokochałam od razu i teraz na niego choruję już od około dwóch lat. Może Mikołaj w tym roku przyniesie. Byłam grzeczna :)

Inne rzeczy z biżuterii to już kilka drobiazgów z Yes:

http://yes.pl/52333-srebrny-naszyjnik-ab-s-000-cyr-ancl345
http://yes.pl/47538-joy-me-srebrny-naszyjnik-ab-s-000-swa-qncl202
http://yes.pl/45039-srebrna-zawieszka-ab-s-000-cyr-awhu069


A Wasza Wish Lista gotowa? Chętnie poczytam co Wy chętnie zobaczycie pod swoją choinką. 

Pozdrawiam







czwartek, 26 listopada 2015

Produkt, który uratował moje usta



Wiele z Was wie, że cierpię na AZS. Bardziej dokuczliwe ( nasilone ) było to w czasach szkolnych, aktualnie raz na jakiś czas choroba przypomina o sobie. Wystarczyła zmiana pielęgnacji skóry i sierściuch ( alergia ). Ale o AZS opowiem w innym poście. Moje usta i strefa pod nosem bardzo często mi dokuczają. A to za sprawą mega przesuszenia. Wiele produktów przetestowałam już w moim życiu, były to balsamy, pomadki ochronne, kremy z witaminami, a nawet sterydy. Niestety strefa pod nosem wiecznie była sucha jak pieprz, łuszczyła się i mega swędziała. Nie dało się tego w żaden sposób zakryć, bo makijaż sobie z tym nie radził, kremy mega nawilżające również. Nie miałam już siły, powoli wpadałam w sidła depresji. Bo co tu zrobić gdy nic nie pomaga, a  na ulicy patrzą na Ciebie jak na trędowatą. Dziś chciałabym Wam przedstawić produkt, który naprawdę uratował moje usta i okolic pod nosem


Carmex, Moisturising Lip Balm Strawberry



Sam balsam wygląda tak


Kolor sztyftu jest lekko żółtawy, na ustach jednak pozostawia jedynie nawilżenie be koloru.


Skład:
 Petrolatum, Lanolin, Euphorbia Carifera  Cera, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Benzophenone-3, Ozokerite, Cetyl Esters, Theobroma Cacoo Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Parfum,  Camphor, Menthol, Salicylic Acid, Vanilin.


Cena to około 10 zł. 

Pewnie wiele z Was popuka się w czoło, gdy dowie się, że produkt ten stosowałam dodatkowo właśnie na okolice pod nosem. Ale jak to mówią " tonący brzytwy się chwyta". Sama za pierwszym razem podchodziłam do tego " jak pies do jeża". Aktualnie nie mam już z tym problemu. Na okolice pod nosem stosuję Carmex tylko w domowych pieleszach.

Na koniec zostawiam dwa drastyczne zdjęcia. To zdjęcie zanim zastosowałam Carmex. Stan jest w miarę ok, nie jet bardzo nasilony. Było o wiele gorzej, ale sami rozumiecie, że raczej unikałam wtedy zdjęć. Chodzi mi o to miejsce pomiędzy nosem a ustami. Usta tutaj są w stanie dobrym.



Aktualnie moje skóra pod nosem prezentuje się tak



Widać sporą różnicę prawda? 



środa, 11 listopada 2015

Co zamierzam zakupić w Rossmannie w promocji -49% - tydzień 3 (14 - 20.11.2015)



Niedługo trzeci tydzień promocji w Rossmannie. Tym razem promocja -49% będzie obejmować produkty do makijażu twarzy. Pewnie każda z Was ma już zrobioną listę na co zamierza tym razem polować. Moja lista jest dość skromna, a co zamierzam kupić dowiecie się poniżej.


Podkłady:



Tutaj waham sie pomiędzy dwoma podkładami. Zastanawiam sie nad Revlon, Nearly Naked i Dr Irena Eris Provoke. O obu słyszałam dużo pozytywnych opinii i teraz sama nie wiem na który się zdecydować. Oba mnie kuszą, ale muszę wybrać jeden. 

Róż:



Tutaj skuszę sie na róż Astor Perfect Blush w kolorze 003 Rosewood. Kolor to taki brudny róż, o wykończeniu satynowym, co bardzo mi odpowiada. Plusem jest to, że pasuje do każdej praktycznie karnacji.

I to praktycznie są  wszystkie rzeczy na które zamierzam sie skusić. Tak jak wspomniałam wcześniej, skromna lista, nie zamierzam szaleć. 

Na koniec jeszcze chciałabym Wam polecić świetny rozświetlacz, który można także upolować w Rossmannie.Mowa o Lovely Gold Highlighter. W cenie regularnej kosztuje coś około 9 zł, więc teraz w promocji można go nabyć za około 5 zł. Warto na pewno na niego się skusić jeżeli poszukujecie godnego zamiennika The Balm, Mary-Lou Manizer. 

Pozdrawiam










poniedziałek, 9 listopada 2015

Co warto kupić w promocji nr II w Rossmannie - produkty do makijażu oczu.


Od piątku ( 6.11) możecie kupić w promocji -49% rzeczy do makijażu oczu. Na co warto zwrócić uwagę w tym tygodniu? 


Tusze do rzęs

L'Oreal Volume Million Lashes So Couture


Mam kilka tuszy do rzęs, a ten jest jednym z moich ulubieńców. Ma silikonową szczoteczkę. Nie skleja rzęs, ładnie wydłuża i podkręca rzęsy. Nie kruszy się, przez co nie ma efektu pandy, nawet w ciepłe miesiące. Rzęsy po pomalowaniu są nadal miękkie i wyglądają bardzo naturalnie. Podoba mi się również jego zapach.

Maybelline Lash Sensational 


Drugi z moich ulubieńców. Również tak jak w poprzedniku silikonowa szczoteczka. Ładnie rozdziela rzesy, nie obciąża ich. Nadaje piękną, głęboką czerń. Tak, jak prawie każdy tusz, aby pokazać całkowicie swoje możliwości musi odrobinę zgęstnieć. 


Cienie do powiek

Maybelline Color Tattoo z serii Mattes



Ja w swoich zbiorach mam dwa odcienie 91 Creme De Rose i 93 Creme De Nude. Oba bardzo mi przypasowały. Można używać ich solo, lub jako baza pod cienie. 
Nr 93 bardzo ładnie wyrównuje koloryt powieki. Polecam zwłaszcza osobom o ciepłej, bądź neutralnej karnacji. U osób z chłodną karnacją może być zbyt żółty. 
Nr 91 również jest bardzo uniwersalny.Lekko różowy, jednak z minimalnie szarym podbiciem, który może dawać troszkę efekt " brudnej powieki". Zwłaszcza u osób z ciepłą karnacją. 
Z serii klasycznej polecam zwłaszcza dwa odcienie czyli Permanent Taupe i On And On Bronze.


Kredki do oczu

Bourjois Contour Clubbing Waterproof


Mam dwa odcenie: 60 Taupe of the top i 48 Atomic black. Kredki są w wersji wodoodpornej. Są bardzo trwałe i miękkie. Spodobała mi się właśnie najbardziej ta niebanalna czerń. Zwykłych czarnych kredek mam całe mnóstwo. Kolor Taupe of the top wpadł do mojego koszyka całkiem niespodziewanie, bez zastanowienia. Nie zawiodłam się jednak. Szkoda tylko, że nie są to kredki wykręcane. 

Eyelinery 

Maybelline Eyestudio Lasting Drama Gel Eyeliner 24h



Mam wersję czarną i bardzo lubię ten eyeliner. Za każdym razem wracam do tego eyelinera. Wcześniej miałam wersję z aplikatorem tylko w pędzelku. Tym razem zdecydowałam się na dwustronny aplikator. Z jednej strony pędzelek, z drugiej gąbeczka do rozcierania. Długo się trzyma, nie kruszy. Pędzelek jest na tyle precyzyjny, że nie ma problemu z zagęszczeniem linii rzęs. 


Niestety nie ma już dostępnych w Rossmannach, które obeszłam cieni L'Oreal Infaillible. Bardzo mi przykro z tego powodu, ponieważ chciałam się zaopatrzyć w dwa kolory. Nie mam pojęcia co się dzieje? Wycofali je już?


A wy na co się zdecydujecie w tej promocji? A może już coś zakupiliście. Chętnie poznam Wasze typy.

Pozdrawiam







środa, 21 października 2015

Krabąszcz testuje - Hipoalergiczny żel do mycia butelek niemowlęcych oraz artykułów dla dzieci Dzidziuś



Dzisiejszego produktu nie testował może mój Krabąszczyk, ale jest to artykuł przeznaczony właśnie do jego rzeczy. Ja, jak każda z mam wiem, że butelki, smoczki itp rzeczy trzeba myć kilka razy dziennie. Może zabawek nie, ale butelki to już na pewno. I tak pewnego dnia podczas zakupów trafił w moje ręce ten produkt

Hipoalergiczny żel do mycia butelek niemowlęcych oraz artykułów dla dzieci Dzidziuś


Opis ze strony producenta

 
Właściwości produktu:
  • neutralne pH;
  • skutecznie usuwa osady z mleka oraz soków;
  • łatwo się wypłukuje;
  • nie pozostawia smug i zapachu;
  • dzięki zawartości ekologicznych substancji, łatwo ulega biodegradacji;
  • żelowa konsystencja ułatwia dozowanie;
  • wydajny w użyciu;
  • nie zawiera alergenów, parabenów, barwników, SLS, SLES, Cocamide DEA
Opakowanie:

Plastikowa miękka butelka z korkiem niekapkiem.

Konsystencja / zapach:


 
Konsystencja jest żelowa, zwarta. Nie musimy się martwić, że zbyt wiele produktu wyleci podczas mycia.  Zapach bardzo przyjemy, delikatny, typowo dziecięcy. Różni się jednak od proszku czy płynu do prania z tej serii.

Skład:


Cena:

Około10 zł

Pojemność:

500 ml

Do kupienia:

Na stronie producenta KLIK 

Stacjonarnie sklepy drogeryjne lub supermarkety. Ja kupiłam w Inter Marche, widziałam również w Tesco. 

Moja opinia:

Produkt bardzo wydajny. Zapach jak i konsystencja bardzo mi odpowiadają. Wystarczy mała ilość, aby dokładnie wymyć butelki. Tworzy dużo piany.  Idealnie się wypłukuje, nie pozostawiając żadnego osadu, czy filmu. Nie pozostawia również po wypłukaniu zapachu. Zabawki też bardzo dobrze domywa. Jest delikatny. Ja kupiłam go pod koniec sierpnia. Do tej pory nie wykorzystałam go jeszcze całego. Jedno jest pewne, kupię go ponownie na 100%.

Polecam





środa, 14 października 2015

Pomadki, wszędzie pomadki



Tak jak obiecałam ostatnio pojawiam sie, aby pokazać Wam moje ostatnie pomadkowe zakupy. Pierwszą pomadką, która u mnie zamieszkała to był MAC All Fired up.




Piękna, matowa pomadka w odcieniu żywej czerwieni przełamanej różem. Pokazywałam ją w ostatnim poście razem z innymi zdobyczami firmy MAC. Jak na razie mam ją dwa tygodnie i spisuje się nieźle. Lubię ją do makijażu z delikatnym okiem. Prezentuje się ona tak




Następnie był wyjazd do Niemiec i wielkie oblężenie drogerii DM. Nie mogłam się powstrzymać i jechałam tam już z listą zakupów. Może w kolejnym poście pokażę zakupy wszystkie. Lista, listą oczywiście. Jak stanęłam przed gablotką z pomadkami i nie mogłam się zdecydować. Mój wybór padł na P2 Full Color Lipstick nr 100 Convey Greatness i 110 Estimate the risk.

Od góry nr 110, pod spodem nr 100

Na ustach prezentują się tak

P2 nr 100 Convey Greatness

 P2 nr 110 Estimate the risk

Obie pomadki sa bardzo, ale to bardzo kremowe. Bardzo delikatnie suną po ustach pozostawiając nawilżenie, a także kolor. Podobają mi się, ponieważ nie są zbyt mocne i spokojnie można ich używac na codzień.

Przyszedł czas na moją nową pomadkową miłość, czyli pomadkę DM w wersji matowej.  Ultra Matte Lipstick firmy Trend it up, czyli klasyczna DM. Jak wybrałam sobie kolor 010 Matte.


Uwielbiam tę pomadkę za wszystko. Jest ona matowa, choć ja bardziej powiedziałabym, że satynowy efekt zostawia. Nie wysusza ust, jest kremowa w konsystencji. Kolor to taki zgaszony róż. Na ustach prezentuje sie tak



W DM zdecydowałam się również na zakup pomadki w kredce P2 Long Lasting matte w odcieniu 060 Forever hazelnut. Mnie ten kolor przypomina przybrudzony róż, więc nijak ma się do nazwy koloru. jedno jest pewne. jej zapach odrobinę przypomina mi orzechowa czekoladę. A na ustach prezentuje się tak


W poniedziałek przyszło moje zamówienie z MAC. Tym razem zamówiłam dwie pomadki i Paint Pot. 



Pomadki to Chatterbox o wykończeniu Amplified i Faux o wykończeniu Satin. Paint pot wybrałam w kolorze Vintage Selection. 

Pomadki na ustach prezentują się tak

Chatterbox

Faux

Obie pomadki są całkiem niezłe. To dopiero mój początek z nimi i poznajemy sie tak naprawdę. Dużo na ich temat powiedzieć nie moge jak na razie. Ale pewnie któregoś dnia opiszę je dokładniej. 

A wy miałyście styczność z którąś z opisanych przeze mnie pomadek?

Pozdrawiam





czwartek, 1 października 2015

Haul ostatnich tygodni



Jak na prawdziwą zakupoholiczkę przystało uwielbiam zakupy. Niestety sporo wydatków związanych z Krabąszczem uszczupliło mi portfel i to dość sporo. Dodatkowo ostatnio nawet nie mam czasu wyjść gdzieś sama, ponieważ Małż wiecznie na jakiejś delegacji, a obie babcie daleko. A poza tym jakoś ciężko mi się z nim rozstać. Czasem jednak Małż wraca na kilka dni i udaje nam się wtedy wspólnie gdzieś wyskoczyć. I tak nasz wspólny wyskok na grzyby zakończył się wizytą w salonie MAC we Wrocławiu ( grzybów nie było ). Poszłam jak na "twardego pomidorka" przystało po jedną rzecz. Mianowicie po Studio Fix Powder czyli podkład i puder  w jednym. Mój wybór padł na odcień NC20. Znacie to uczucie gdy wchodzicie gdzieś po jeden kosmetyk i nagle wasz mózg doznaje spięcia i nie pamiętacie już, że miał być to jeden produkt. No właśnie. Ze mną też tak sie stało. Potrzebowałam jeszcze różu i miła Pani doradziła mi róż mineralny w odcieniu Warm Soul. Mój Małż jak to on jeszcze wyhaczył pomadkę. Jego wybór padł na All Fired Up. Ja chyba nigdy nie wyjdę ze sklepu z jednym produktem. 

Moje zakupy



Niebawem powinien się pojawić post z makijażem wykonanym tymi produktami. Mam również do Wam mała prośbę. Możecie mi polecić jakiś fajny matowy bronzer do konturowania twarzy. Mój z NYX już mi się znudził i szukam czegoś nowego. 

Pozdrawiam

wtorek, 18 sierpnia 2015

Sajjidaa w kuchni - Kasza gryczana z kurczakiem i mozarellą



Dziś propozycja lekkiego obiadu. Przede wszystkim najlepsze w nim jest to, iż bardzo szybko się robi, a bardzo dobrze smakuje. Można zrobić także wersję bezmięsną, lub z dodatkiem warzyw. Układamy warstwowo. Pierwsza zawsze jest kasza gryczana. Następnie kurczak + ewentualne dodatki, kasza, mozarella, pomidor. 



Składniki ( duże naczynie żaroodporne):

3 woreczki kaszy gryczanej
2 pomidory malinowe
500 g fileta z piersi kurczaka
2 kulki sera mozarella w zalewie
sól, pieprz, oliwa, czosnej, odrobina masła, bulion grzybowy

Kaszę gotujemy z bulionie gzybowym ( ja uzywam kostek z Knorra) według czasu podanego na opakowaniu. Odsączamy i odstawiamy. Kurczaka opłukujemy, kroimy w kostkę, doprawiamy solą, pieprzem i czosnkiem. Mieszamy i odstawiamy na 30 minut aby się przegryzło. Następnie smażymy i odstawiamy. Naczynie żaroodporne smarujemy lekko masłem, wysypujemy kasze gryczaną ( połowa ). Na kaszę rozkładamy kurczaka


Tutaj możemy dołożyć warzywa również. Przykrywamy drugą częścią kaszy gryczanej. Mozarellę odsączamy i kroimy w grube plastry. Rozkładamy po kaszy równomiernie.



Pomidory myjemy, możemy obrać skórkę i kroimy w plastry. Dokładamy na ser.


Oprószamy jeszcze solą, pieprzem i czosnkiem. Wkładamy do nagrzanego do temperatury 180 stopni piekarnika na około 20 minut. Ser musi się roztopić i lekko przyrumienić. Wyciągamy i gotowe. 

Tak naprawdę do potrawy można dodać wszystko co nam odpowiada kulinarnie. Ja planuję jeszcze wersję z brokułem, kukurydzą i kurczakiem oczywiście. 

Smacznego




czwartek, 23 lipca 2015

Tonący umiera w ciszy.



Prawie połowa wakacji za nami. Spędzamy czas w upalne dni najczęściej nad jakimiś zbiornikami wodnymi.  Statystyki utonięć z roku na rok rosną. Warto wiedzieć co może uratować życie Waszym najbliższym, lub też całkiem obcym osobom. Dziś chciałabym przytoczyć tutaj pewną historię.




„Toniemy po cichu….
Tonący nie wygląda jakby się topił
Kapitan wskoczył do wody w ubraniu, prosto z kabiny i zaczął płynąć sprintem w kierunku ofiary. Jako były ratownik skupił swój wzrok na ofierze, kiedy płynął prosto na ludzi, którzy pływali między plażą, a zakotwiczoną łódką. „On chyba myśli, że się topisz”, powiedział mąż do żony. Wcześniej pryskali na siebie wodą, ona krzyczała, ale teraz już znieruchomieli stojąc po szyję w wodzie na piaskowej mieliźnie. „Przecież wszystko jest w porządku, co on wyprawia?”, zapytała żona, nieco zirytowana. Mąż krzyknął „Wszystko w porządku!” machając do kapitana, żeby zawrócił, ale ten dalej twardo płynął w ich kierunku. „Z drogi!” krzyknął, gdy przepływał między nimi. Dokładnie trzy metry za ich plecami, topiła się ich dziewięcioletnia córeczka. Już bezpieczna w ramionach kapitana wybuchła płaczem, „Tatusiu!”


W jaki sposób kapitan rozpoznał z trzydziestu metrów coś, czego nie zauważył ojciec z trzech? Tonięcie nie wiąże się z głośnym pluskiem i wołaniem o pomoc jak uważa większość ludzi. Kapitan przeszedł szkolenie jak rozpoznać tonącego, prowadzone przez ekspertów z wieloletnim doświadczeniem. Ojciec wiedział jak wygląda tonący z telewizji. Jeśli spędzasz czas na wodzie lub w jej pobliżu musisz mieć pewność, że ty i twoja załoga wiedzą na co zwrócić uwagę, gdy ktoś znajduje się w wodzie. Dziewczynka nie wydała z siebie najcichszego dźwięku kiedy tonęła. Jako były ratownik nie byłem zdziwiony, gdy usłyszałem tę historię. Ludzie toną w ciszy. Machanie rękami, pryskanie wodą i krzyk podczas takich dramatycznych chwil można zobaczyć tylko w telewizji. W realnym życiu to naprawdę rzadkość.


Instinctive Drowning Response – jak określił to dr Francesco A. Pia, jest tym, co ludzie robią, by uniknąć utopienia się. To nie wygląda tak, jak sobie większość ludzi wyobraź. Nie ma rozbryzgiwania wody, machania rękami, krzyczenia i wołania o pomoc. Żeby lepiej sobie wyobrazić jak mało dramatycznie wygląda topienie się pomyśl nad tym: utonięcie jest na drugim miejscu jeśli chodzi o przyczynę wypadków śmiertelnych u dzieci poniżej 15 roku życia. Z 750 dzieci, które utopią się w przyszłym roku 375 utonie nie dalej niż 20 metrów od rodziców lub innych dorosłych. W dziesięciu procentach przypadków rodzic widzi tonące dziecko, ale nie zdaje sobie z tego sprawy! Dr Pia opracował listę wskazówek jak rozpoznać tonącego:

Poza rzadkimi przypadkami ludzie, którzy toną, fizycznie nie są w stanie wołać o pomoc. Nasz układ oddechowy został stworzony do oddychania. Mowa pełni drugorzędną funkcję. Żeby coś powiedzieć proces oddychania musi przebiegać sprawnie i nie być niczym zakłócony.
Usta tonących na przemian znajdują nad i pod poziomem lustra wody. Nie znajdują się ponad powierzchnią wystarczająco długo, by zrobić wydech, wdech i jeszcze krzyknąć po pomoc.
Tonący oddychają bardzo szybko chcąc nabrać powietrza zanim znów znajdą się pod wodą. Nie są w stanie krzyczeć.

Tonący nie potrafią machać rękami po pomoc. Odruchowo rozkładają ramiona i wykonują ruchy pozwalające utrzymać się na powierzchni, by móc oddychać.

Tonący nie potrafią kontrolować ruchów rąk. Nie są w stanie się uspokoić i machać rękami po pomoc, płynąć w kierunku ratującego lub złapać się koła ratunkowego.

Od początku do końca ich ciało znajduje sie w pionowej pozycji, nie potrafią machać nogami. Ludzie, którzy toną walczą na powierzchni wody przez 20 do 60 sekund zanim pójdą pod wodę.
To oczywiście nie oznacza, że osoba krzycząca o pomoc nie potrzebuje pomocy – oni doświadczają tzw rozpaczy wodnej. Nie trwa to długo, ale w przeciwieństwie do prawdziwego topienia się, ofiary potrafią ułatwić zadanie ratownikom, bo są w stanie chwytać przedmioty takie jak lina itd.

Zwróć uwagę na poniższe oznaki:
* Głowa w wodzie, usta na poziomie lustra wody
* Głowa przechylona do tyłu i otwarte usta
* Szklane oczy i puste spojrzenie
* Zamknięte oczy
* Włosy opadające na czoło lub oczy
* Nogi nie pracują, pozycja pionowa
* Gwałtowne łapanie powietrza
* Nieudane próby płynięcia w określonym kierunku (osoba próbuje płynąć, ale stoi w miejscu)
* Próby płynięcia na plecach

Więc jeśli członek załogi wypadnie za burtę i wszystko wygląda ok – nie bądź tego taki pewien. Czasami najczęstszą oznaką, że ktoś się topi jest to, że na to nie wygląda. Mogą wyglądać jakby „kroczyli” w wodzie i patrzeli w kierunku pokładu. Jak się upewnić? Zapytaj „Wszystko w porządku?”. Jeśli taka osoba nie potrafi odpowiedzieć – prawdopodobnie się topi. Jeśli patrzy na Ciebie pustym spojrzeniem – całkiem prawdopodobne, że zostało ci 30 sekund, by ją uratować. Do rodziców: dzieci, które bawią się w wodzie robią hałas. Jeśli ucichną podpłyń do nich i dowiedz się co jest grane.”
Medkursy. pl



Historia nie jest moja. Znalazłam ją jakiś czas temu. Niestety nie udało mi się znaleźć autora. Tekst został pobrany z fan page  Złotoryja 112, a przypisany do Medkursy.pl

Upubliczniam jednak, bo może to uratować czyjeś życie. Warto wiedzieć jak się zachować i jak rozpoznać gdy ktoś tonie. 

Pozdrawiam



niedziela, 12 lipca 2015

Pomadkowi ulubieńcy



Uwielbiam wszelkiego rodzaju pomadki. Błyszczyki jakoś mniej do mnie przemawiają. Może dlatego, że jeszcze nie znalazłam takiego,. który odpowiadałby mi na 100%. W swoich zbiorach mam bardzo dużo pomadek. Ile w sumie, sama nie wiem. Dziś chciałabym Wam pokazać moich pomadkowych ulubieńców. Jest to moja ulubiona szóstka. 


Astor,  Soft Sensation Lipcolor Butter 009 Burnt Rose


Ma konsystencje masła, dzięki czemu idealnie wtapia się w kolor ust. Krycie można stopniować od super lekkiego do średniego nasycenia. Ja uwielbiam ze względu na to, iż nie muszę nosić ze sobą lusterka, aby ją nałożyć. Dodatkowo forma kredki bardzo mi odpowiada. Lekko nawilża usta i mnie w zupełności takie nawilżenie wystarcza. Spotkałam się z opiniami, że podkreśla suche skórki, u mnie jednak tak się nie dzieje. Podoba mi się również zapach pomadki, choć sama nie wiem z czym mi się kojarzy. Słodki, ale nie nachalny. Na ustach kolor ten prezentuje się tak




Oriflame, Studio Artist Lipstick Moroccan Pink




Polubiłam się z tą pomadką już jakiś czas temu. Czarne minimalistyczne opakowanie, a w środku "małe cudo". Kolor jaki ja posiadam to Moroccan Pink. Taki zgaszony ciemny róż z dodatkiem minimalnym fioletu. Na ustach jest jaśniejsza, niż w opakowaniu.  Zapach tej pomadki przypomina mi pobyt w Maroku. Nie liczę, które z kolei to już moje opakowanie. Pomadka ma bardzo przyjemną konsystencję, taką bardzo kremową, nawilżającą. Koi usta gdy są przesuszone ( u mnie przynajmniej). Z trwałością szału nie ma bo wytrzymuje jakieś 2-3 godziny, pod warunkiem, że nie jemy i nie pijemy. Nie ma żadnych drobinek. W sprzedaży było 8 kolorów. Niestety jest to pomadka już niedostępna. Ale może jeszcze kiedyś powrócą. Przynajmniej mam taką nadzieję. Na moich ustach prezentuje się tak



Chanel, Rouge Coco Shine 91 Boheme 


Bardzo nawilżająca szminka, która wykończeniem przypomina bardziej błyszczyk. Mega nawilża, kolor jest bardzo subtelny. Trwałość jest sprawą sporną. Słyszałam wiele opinii, że beznadziejnie z trwałością, ale czego się spodziewać po szmince o konsystencji masełka do ust. U mnie trzyma się około dwóch godzin. Lubię ją. Kolor, który ja posiadam to Boheme - piękna jasna czerwień. Cena jest dość wysoka, ponieważ bez promocji kosztuje ona ok 140 zł. Ta pomadka to taki kaprys kobiety. Nie umiem inaczej tego określić. Uwielbiam jej zapach, taki babciny, luksusowy. Konsystencja bardzo przypomina mi masełka do ust Revlon. Na moich ustach kolor Boheme prezentuje się tak



L'Oreal, Rouge Caresse 202 Impulsive Fuchsia



Bardziej koloryzujący balsam. Żelowa konsystencja, delikatny, słodki zapach. Lubię ją za uniwersalność. Nałożona lekkim pociągnięciem tylko podbija kolor ust lekko go barwiąc na wybrany kolor, pozostawiając nawilżenie i błyszczącą, mokrą, ale nie lepką, warstwę. Nałożona w większej ilości pozostawia piękną fuksjową warstwę nawilżenia. Mój kolor nie posiada żadnych drobinek. Trwałość około 3 godzin. Gdy znika, to równomiernie, nie pozostawiając nieestetycznych smug itp. Na ustach prezentuje się tak



Maybelline, Color Sensation 902 Fuchsia Flash




Kolejna z kolei pomadka nawilżająca. Trwały kolor, bo około 4 godzin wytrzymuje bez poprawek. ja przede wszystkim kocham ją za kolor. Jest świetnie napigmentowana, gładko sunie po ustach i nie wysusza. Kolejna z kolei pomadka w kolorze fuksji. Mam kilka kolorów tej pomadki i żadną nie mam problemów. Nie łamie się i nie roztapia ( jak to czasem w zwyczaju mają pomadki nawilżające). Nie zbiera się w załamaniach i nie znika nieestetycznie. Jak najbardziej na +. Zapach tej pomadki nieodzownie kojarzy mi się z budyniem, choć nie wiem czemu. Zapach na ustach nie jest już wyczuwalny.  Na ustach prezentuje się tak



MAC, Remblas Red



Tej firmy chyba przedstawiać nie trzeba. Mam kilka kolorów, ale ta czerwień urzekła mnie na całego. Kolor jaki posiadam to Remblas Red. Piękna ciemna czerwień. Wykończenie Amplified. Kremowa konsystencja i bardzo mocne krycie. Co do trwałości to spokojnie wytrzymuje około 5 godzin. Nawet, jeżeli się zjada, to bardzo delikatnie, tzn znika połysk, a kolor pozostaje. Nie zbiera się w załamaniach i nie podkreśla suchych skórek. Uwielbiam ją i uwielbiam jej kolor. Zapach, jak we wszystkich pomadkach MAC, słodka delikatna wanilia. Marzy mi się jeszcze kilka kolorów, ale na pierwszym miejscu na liście zakupów jest Syrup.
Na ustach prezentuje się następująco




I to już wszystkie 6 moich ulubionych pomadek? Macie któryś z moich kolorów? Napiszcie mi jaka pomadka jest waszą ulubioną. Pomadkowe zakupy już się stały moją obsesją. Ale jak to określił zapytując dziś mój małż "  A czy kiedyś będziesz miała ich zbyt dużo?"  Wiecie jaka była moja odpowiedź, prawda.

Pozdrawiam









czwartek, 9 lipca 2015

Niebo w gębie czyli "Zajazd u Bartka"



Lubimy z małżem zwiedzać różne ciekawe miejsca, czasem wsiadamy w samochód i wyruszamy przed siebie. Jeszcze przed pojawieniem się Krabąszcza robiliśmy sobie takie wypady w nieznane. W ostatni weekend postanowiliśmy również gdzieś wyruszyć. Tym razem postanowiliśmy pojechać w okolice Milicza, gdzie małż wynalazł jakiś dworek. Nie udało nam się jednak nic obejrzeć, ponieważ okazało się, że w Dworku odbywało się wesele i niestety był nieczynny dla osób postronnych. Także google maps uruchomione na telefonie i szukamy jakiegoś fajnego miejsca. Wypadło to akurat w porze obiadowej, więc postanowiliśmy przy okazji coś zjeść. Ja przepadam za rybami, a małż też nimi nie pogardzi. I małż odnalazł miejsce, które nazywa się "Zajazd u Bartka". Jest to smażalnia ryb i również łowisko. Mój wybór padł na karmazyna z frytkami, małż jak zwykle ( jeśli o ryby chodzi) wybrał karpia. Niestety karp nie załapał się do zdjęć. Mój talerz wyglądał tak

Tutaj już lekko naruszony.

Cóż mogę napisać o smaku, o miejscu? Smak można wyrazić jednym zdaniem - niebo w gębie. Tak pysznej i dobrze przyrządzonej ryby nie jadłam już dawno. Mięso soczyste, świeże, pyszne. Nawet karp ( który zdążył mi się już przejeść) był wyborny. Ceny bardzo przystępne, bo za dwie ryby, frytki, surówki i dwa napoje zapłaciliśmy coś koło 60 zł. 

Co do miejsca? Jest łowisko na którym można łowić nawet bez posiadanej karty. Jest boisko do siatkówki plażowej, mini plac zabaw, a nawet zwierzątka ( owce i konik). Cisza, spokój, pyszne jedzenie. Czegóż więcej trzeba. 
Gdzie znajduje się to magiczne miejsce? Nowy Zamek - Średzina 56-300 Milicz  
Lokal posiada swoją stronę internetową - http://ubartka.pl/ , a także stronę na FB - https://www.facebook.com/zajazdubartka

Ja serdecznie zapraszam do zapoznania się z ofertą, a także odwiedzin, jeśli lubicie miło spędzić czas i dobrze zjeść. 

Pozdrawiam