Z racji tego, że chwilowo mam wolne od szkoły, postanowiłam pomalować moje biedne pazuraski. Ostatnimi czasy również Dominika z bloga http://mirrorowisko.blogspot.com/ zapytała czy nie chciałabym napisac posta gościnnego na jej blogu. Zgodziłam się, Dominice trudno odmówić. Zresztą, kto ją zna, ten wie o czym mówię. Ten uśmiech i błysk w oku :)
Głównym bohaterem tego posta jest lakier do paznokci OPI My Private Jet. Zakochałam się w nim gdy go tylko zobaczyłam, a raczej gdy wzięłam go do ręki. Na półce wyglądał bardzo niepozornie. Jednak gdy mocniej mu się przypatrzyłam - przepadłam. Musiałam go mieć choćby nie wiem co. Wiem, że kolor nie jest wiosenny, ale co poradzić na moją zmienną naturę.
Aby przełamać trochę ten brąz, a raczej ciemny lakier, na palec serdeczny i kciuk nałożyłam lakier w odcieniu krwistej czerwieni. Coś mi jednak było mało. Postanowiłam więc dodać wzorek, który zrobiłam pędzelkiem i lakierem Color Club Worth The Risque. Jak teraz patrze na ten wzorek, to wygląda on jak bieżnik opony.
Podoba mi sie ten mani. A co Wy o nim sądzicie? Jeszcze zdjęcia wykorzystanych przeze mnie lakierów :)
Pozdrawiam
Fajny jest ten holo :)
OdpowiedzUsuńRimmel średnio mi się podoba ale reszta rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńWybrałam cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowy-misz-masz.blogspot.com/2014/02/zostaam-wybrana-liebster-blog-award.html
Uwielbiam lakiery z serii Salon Pro :)
OdpowiedzUsuń